Dobre małżeństwo sprzyja szczęściu. Jak twierdzą Hans i Michael Eysenck jest na to wiele przekonujących dowodów. Małżonkowie są przeciętnie dużo szczęśliwsi niż osoby samotne. Jedno z badań wykazało, że szanse mężczyzn żonatych na poczucie szczęścia są 5-krotnie większe, niż mężczyzn owdowiałych czy żyjących w separacji i 3-krotnie większe niż mężczyzn rozwiedzionych. Różnice te były nieco mniej wyraźne w przypadku kobiet ale kobiety zamężne także doświadczają więcej pozytywnych emocji niż samotne, doznają również mniej emocji negatywnych. Nie do końca jest jasne dlaczego tak się dzieje, chociaż zapewne liczy się wsparcie społeczne dla zalegalizowanych związków i stały, dający poczucie bezpieczeństwa partner. Niektórzy twierdzą, że mężczyźni bardziej niż kobiety obawiają się małżeńskich ograniczeń, co sugeruje, że małżeństwo powinno być korzystniejsze dla kobiet. W rzeczywistości jednak mężczyźni czerpią z małżeństwa więcej zysków niż kobiety.
Małżeństwo wydłuża np. oczekiwany czas trwania życia mężczyzny bardziej niż w przypadku kobiety. Wszędzie na świecie owdowiali mężczyźni umierają zwykle szybciej niż wdowy.
Ale małżeńskie priorytety (amerykańskich) kobiet i mężczyzn bardzo się od siebie różnią; (badani) mężczyźni chcieli satysfakcji seksualnej, wspólnego spędzania wolnego czasu, atrakcyjności fizycznej, prowadzenia domu i podziwu ze strony kobiety.
Kobietom natomiast zależało na uczuciu, rozmowach, uczciwości i otwartości, oparciu finansowym i oddaniu rodzinie.
Młode kobiety bardziej niż ich rówieśnicy lubią głębokie, szczere, intymne rozmowy. Natomiast w średnim wieku kobiety nie są już zainteresowane takimi rozmowami bardziej, niż mężczyźni w ich wieku. Kobiety w średnim wieku w swych małżeńskich oczekiwaniach przejawiają więcej realizmu; nie odczuwają potrzeby intensywnego, emocjonalnego kontaktu słownego, stają się bardziej asertywne i niezależne. Mężczyzna w średnim wieku zaczyna dążyć do większej czułości i bliskości z żoną.
Odmiany małżeństwa (wg Helen Fisher) mamy trzy:
Tradycyjne: to te, w których mąż i żona odgrywają konwencjonalne role. Ogólnie biorąc, kobieta poświęca cały swój czas na prowadzenie domu i wychowywanie dzieci a tylko mężczyzna zarabia.
Prawie partnerskie: gdy oboje małżonkowie pracują zawodowo, lecz żona nadal wykonuje większość codziennych prac domowych i podział zadań w rodzinie układa się w mniej lub bardziej tradycyjny sposób. Tutaj oboje są zwolennikami równości płci lecz wygląda na to, że nie potrafią zaprowadzić prawdziwej demokracji we własnym domu (np. mąż wciąż sam podejmuje większość decyzji finansowych).
Partnerskie: związki prawdziwie egalitarne. Każdy z partnerów ma taką samą pozycję, każdy jest w tym samym stopniu odpowiedzialny za emocjonalny i ekonomiczny dobrobyt rodziny. Żona może mieć lepszą pozycję zawodową niż mąż, może też pozostawać w domu. Oboje jednak czują, że mają tyle samo do powiedzenia w kluczowych sprawach finansowych. Prace domowe podzielone są pomiędzy oboje, często w sposób niekonwencjonalny. Małżonkowie mają poczucie, że ich związek jest uczciwy, satysfakcjonujący, trwały i jedyny w swoim rodzaju. Tacy partnerzy zwykle doznają silnego poczucia koleżeństwa i przyjaźni.
We współczesnym społeczeństwie, bez wsparcia partnera, pracującym matkom jest niezwykle trudno pogodzić zadania związane z małżeństwem, macierzyństwem, prowadzeniem domu i udaną karierą zawodową. Nic dziwnego, że sytuacja taka prowadzi do konfliktów małżeńskich, czy to z powodu nie spełnionych oczekiwań kobiety, kiedy odkrywa, że mimo zarobków męża musi pracować (i wykonywać wszystkie inne czynności), czy z powodu nie spełnionych oczekiwań męża, kiedy jego żona nie potrafi wypełnić lub nie wypełnia wszystkich nakładanych na nią ról. Tego rodzaju konflikty, zazwyczaj narastające wokół pieniędzy, przyczyniają się do rozpadu połowy wszystkich zawieranych na świecie małżeństw.
Kiedy seks zanika (według Michela Houellebecq’a), ciało drugiej osoby pojawia się w całej swojej wrogiej obecności. W odgłosach, ruchach, zapachach; a obecność ciała, którego nie możemy już dotykać ani uświęcić przez kontakt, staje się powoli krępująca; wszystko to, niestety, jest dobrze znane. Zanik czułości następuje zawsze po zaniku erotyzmu. Nie ma relacji czystej, wyższego związku dusz ani czegoś podobnego, co zbliżałoby się do erotyzmu chociaż w nikły sposób. Kiedy miłość fizyczna ginie, wszystko ginie; posępna irytacja, pozbawiona głębi, wypełnia kolejne dni.
U mężczyzny nie tylko pożądanie seksualne nie znika, ale z wiekiem staje się coraz bardziej okrutne, coraz bardziej dotkliwe i nienasycone – i nawet u mężczyzn niesprawnych seksualnie pociąg do młodych kobiecych ciał się nie zmniejsza, ale staje się, i to nawet jeszcze gorsze, pożądaniem pożądania. Oto prawda, oto oczywistość, oto, co niestrudzenie powtarzali wszyscy poważni autorzy.
Ludzie potrafią żywić głębokie przywiązanie do stałego partnera, jednocześnie czuć pociąg do znajomej osoby i także jednocześnie doznawać pożądania na widok kogoś obcego.
Zdrada małżeńska występuje we wszystkich społeczeństwach. Mimo różnych reguł i kar od stuleci mężczyźni i kobiety miewają kochanków – nawet jeśli uważają, że jest to niemoralne, nawet jeśli ryzykują utratę rodziny i przyjaciół, pracy, oszczędności, pozycji społecznej, być może życia.
Mężczyźni częściej angażują się w związki pozamałżeńskie dla czystej przyjemności seksualnej, podczas gdy kobiety szukają raczej więzi i intymności emocjonalnej. Kobiety mające kochanków częściej też niż mężczyźni uważają, że ich małżeństwa są nieudane.
Niestałość występuje częściej u tych osób, które w dzieciństwie miały słabą więź z rodzicami lub dorastały w rodzinie nieprzewidywalnej i pełnej stresu.
Trwałość małżeństwa wymaga pracy. Nigdzie na świecie mężczyźni i kobiety nie tworzą stabilnych i wzajemnie satysfakcjonujących związków bez wysiłku.
Poza wzajemnym niedopasowaniem, małżonkowie dążą do rozwodu z nieco innych powodów. Dla mężczyzny podstawowym powodem do rozwodu jest oczywista niewierność żony; drugim z kolei jest jej niepłodność. Tak więc mężczyźni, świadomie czy nie, żenią się przede wszystkim po to, by mnożyć swoje geny – i rozwodzą się, gdy ten cel jest zagrożony.
Kobiety częściej dążą do rozwodu, gdy mąż jest bezpłodny lub okrutny, jeśli nie jest w stanie utrzymać rodziny albo posuwa się do przemocy fizycznej. Kobiety rezygnują więc z małżeństwa gdy tracą możliwość urodzenia i wychowania potomstwa.
Mężczyźni i kobiety rozstają się także z partnerami leniwymi, wulgarnymi, zazdrosnymi, kłótliwymi, porywczymi, niedbałymi seksualnie, nudnymi, zbyt gadatliwymi lub zbyt zapatrzonymi w telewizor czy komputer. Do rozwodu skłonni są też ci, którzy mają poczucie, że dają więcej niż otrzymują albo że zasłużyli na lepszego partnera.
Coraz więcej ludzi rozwodzi się, gdy miłość wygaśnie.
Na ogół to żona pierwsza uświadamia sobie, że związek przeżywa kryzys. Kobiety są bardziej uwrażliwione na skomplikowane relacje międzyludzkie, które przyczyniają się do rozwodu. Potrafią też zazwyczaj podać bardziej wszechstronne psychologiczne objaśnienie przyczyn rozpadu związku. Mężczyźni zwykle mają trudności z wyjaśnieniem, dlaczego ich związek dobiegł końca. Podają bardziej konkretne, zewnętrzne przyczyny, takie jak np. niezgodność rozkładu dnia.
Każda płeć inaczej również reaguje na rozstanie.
Kobiety zwykle popłakują i zwierzają się wszystkim przyjaciołom, jakie to są nieszczęśliwe. Mężczyźni nie. Często nie chcą się przyznać, że są zranieni i przygnębieni, że mają poczucie pustki. Skłonni są odciąć się od problemu, od własnej rozpaczy. Rozwiedzeni mężczyźni częściej niż kobiety zwracają się ku alkoholowi itp. Rzucają się w wir pracy zawodowej, lub bez końca słuchają ckliwej muzyki. Jedni popełniają przestępstwa, drudzy obsesyjnie uprawiają sport, inni chodzą na „panienki”, jeszcze inni zamykają się w domu. Są tacy, którzy nękają byłe żony lub popełniają samobójstwo. Lecz nie mówią o swoim żalu.
Mężowie są bardziej uzależnieni emocjonalnie od małżeństwa, niż ich żony. Nic więc dziwnego, że panowie zgodnie deklarują większe zadowolenie ze swoich małżeństw niż kobiety. Są też o ok. 25% bardziej skłonni do znoszenia poniżeń dla utrzymania związku: spełniają żądania żony lub składają drobiazgowe obietnice poprawy. O wiele rzadziej niż kobiety inicjują rozwód.
W USA 54% ponownie zamężnych kobiet i 61% ponownie żonatych mężczyzn – znowu rozwodzi się. Około 40% trzecich małżeństw też kończy się klęską.